Co za tydzień! Praca ponad siły, stres w życiu prywatnym, przypadkowo pocięty przy przygotowywaniu posiłku palec i nadwyrężona szyja, bolącą przy każdym ruchu… czułam, ze potrzebuje odstresowania. Wiedziałam, ze zwierzęta dobrze na mnie działają, wiec jak pojawiła sie okazja, to zapisałam sie na puppy yoge. W dzień zajęć nie czułam sie najlepiej, a na domiar złego, w drodze do szczeniaczków wpadł na mnie rowerzysta, dodając do mojej listy nieszczęść intensywnie krwawiącą nogę i krwiaka na piszczeli. Dramat! Tego było za dużo, a nadmiar emocji uszedł ze mnie wielkimi niepohamowanymi lzami. Na yoge dotarłam płacząc, z rozmazanym tuszem, nie wiedząc czy dam radę w ogóle ćwiczyć. I co? To wszystko nagle stało sie mniej ważne jak na sale wpadły psiaki! Machające ogonkami, bijące sie o uwagę, rozdające buziaczki wszystkim jak leci- nieważne, czy pięknie umalowanym w super strojach, czy tym z rozwalona noga i rozmazanym tuszem. Godzina z tym wcieleniem beztroski i znów mialam siły. Sama byłam zaskoczona jak mi to pomogło! Wiec jeśli lubicie pieski, a w Waszym życiu potrzeba akurat odrobiny uśmiechu (a komu nie potrzeba, hm?), to polecam przekonać sie na własnej skórze 🙂

Puppy joga to świetny pomysł na spędzenie wolnej godzinki w taki sposób, by mieć co wspominać - i mówię to ja, zdeklarowana kociara! Zajęcia odprężają i są przemyślane tak, by ćwicząc, móc jednocześnie cieszyć się obecnością piesków, no a szczeniaki - sama słodycz. Polecam jako sposób na aktywny relaks, spotkanie z przyjaciółką lub mamą oraz weekendową atrakcję ❤

Na zajęcia z puppy jogi zdecydowałam się przede wszystkim ze względu na to, że od kiedy tylko pamiętam chciałam mieć pieska i myślałam o spełnieniu tego marzenia po przeprowadzeniu się po raz pierwszy "na swoje" dwa lata temu. Niestety moje plany legły w gruzach po tym gdy okazało się, że właściciel mieszkania absolutnie nie zgadza się na posiadanie przeze mnie zwierząt. Myślę że nie jestem jedyną osobą w takiej sytuacji i dlatego puppy jogę ze swojej strony polecam przede wszystkim osobom, które tak jak ja bardzo chciałyby mieć swojego psiaka, jednak aktualnie z różnych względów nie mają takiej możliwości. Jeżeli ktoś z Was podobnie zresztą jak ja nie miał wcześniej za bardzo styczności z tą formą ćwiczeń (ponieważ były to dopiero moje drugie zajęcia z jogi w życiu) to absolutnie nie ma się czego obawiać! Zajęcia są w pełni dostosowane do poziomu umiejętności grupy, a prowadząca je instruktorka Pola co jakiś czas upewnia się, czy wszyscy na 100% czują się komfortowo przy poszczególnych ćwiczeniach i nadążają z ich tempem. Dodatkowo sama atmosfera na zajęciach jest bardzo swobodna - mimo że przyszłam na nie sama to czułam się tak, jakbym znała tam co najmniej kilka osób i w ogóle nie krępowałam się w ich towarzystwie, choć na codzień uważam się raczej za osobę nieśmiałą. Oczywiście najważniejszym punktem całego "zamieszania" są kochane psiaki, które wyzwalają swoją energią świetne samopoczucie na przynajmniej kilka kolejnych dni po ich spotkaniu - w razie czego zawsze można "naładować" swoje bateryjki zapisując się na następne zajęcia😁 Ważne jest również to, że przez cały czas trwania zajęć psiaki są pod okiem ich właściciela, który w razie potrzeby jest gotowy aby interweniować wraz z zespołem Jupi Puppy Jogi. Trzeba pamiętać że są to szczeniaczki, którym zdarza się czasami załatwić swoje potrzeby w różnych miejscach😅 Wszystko jest na bieżąco sprzątane i dezynfekowane, tak aby zachować jak największy komfort podczas ćwiczeń. Puppy jogę polecam zdecydowanie wszystkim, którzy potrzebują trochę odpocząć od codziennych obowiązków a sama nie znam lepszego sposobu na zrobienie tego, niż spędzenia czasu i zabawa ze zwierzakami, którymi w tym przypadku są przesłodkie szczeniaczki. W końcu kto z nas nie kocha szczeniaczków?😉